czwartek, 2 lutego 2017

Surówka zimowa z pora i marchewki

Kraków stoi smogiem... chodząc po ulicach najbardziej brakuje mi kolorów, których nasycenie jest skutecznie zmniejszane przez metaliczno-pyłową zawiesinę. 
Wchodząc do spiżarni od razu rzucily mi się w oczy marchewki i por. Wyraziste kolory byly tym czego mi brakowało, a do tego - wierzcie lub nie - chyba nigdy nie robiłem surówki z pora. Jak było?


SKŁADNIKI (dla 4 osób):
1/2 cytryny
Orzechy włoskie

CO i JAK:
1. Wszystkie warzywa płukamy i obieramy.
2. Marchewkę i jabłka trzemy na tarce.
3. Pora kroimy w czwórki i szatkujemy.
4. Wszystko wstępnie mieszamy, dodajemy miód.
5. Ścieramy skórkę z pomarańczy, a ją samą obieramy i kroimy na około centymetrowe kawałki. Oczywiście dodajemy do miski.
6. Orzechy prarzymy na patelni i po chwili dodajemy do surówki. 
7. Wszystko zraszamy sokiem z połowy cytryny i dokładnie mieszamy.

E voila! 
Smacznego :)

środa, 15 czerwca 2016

Nowe smaki: MIZUNA

Jej inne nazwy to: kapusta japońska, japońska musztarda, japońskie ziele, kalifornijska trawa pieprzowa. Mizuna jest warzywem liściowym, przypominającym z wyglądu rukolę. Ma bardzo świeży, lekko ostrawy zapach. W smaku wspaniale się rozwija: początkowo neutralnie pod wpływem żucia uwalnia lekko pikantny, musztardowy smak (jest zdecydowanie łagodniejsza od rukoli). Mizunę można jeść w całości (kwiaty, łodygi, liście, nasiona). Ponieważ w trakcie obróbki termicznej może stracić swój unikalny smak, polecam spożywanie jej na surowo. 



Mizuna jest warzywem, które idealnie nadaje się do wszelkiego rodzaju sałat, przybrań, dodatków do potraw, a także do warzywnych koktajli. W internecie znajdziemy przepisy na sałatki, tarty, puree , czy tempurę z mizuną. Dobrze komponuje się z białymi serami (szczególnie z kozimi). Wspaniale nada się do dań kuchni azjatyckiej gdzie potrzebna jest pikantna (ale nie ostra) nuta.

Japońska musztarda jest bogatym źródłem żelaza i wapnia. Zawiera też sporo błonnika, który pozytywnie wpływa na pracę układu pokarmowego.


Mizuna należy do rodziny warzyw kapustnych, a nie jak sugeruje zdrowy rozsądek do rodziny warzyw liściowych (tak jak podobna rukola). 


Jeżeli chcielibyście kupić mizunę, możecie to zrobić klikając w poniższy link:


poniedziałek, 6 czerwca 2016

Rukiew wodna - superfood na naszych stołach

Rukiew wodna to dość niepozorna roślina z rodziny kapustowatych. Ma zielone listki przypominające roszponkę i różnokolorowe kwiatki (w zależności od mutacji), w sumie nic szczególnego, choć ładne. Gdybym nieświadomy jej zastosowań zobaczył ją na targu, to prawdopodobnie nie wiedziałbym co z nią zrobić (odciąć kwiatki czy zostawić, jeść same listki czy razem z łodygami etc.). I nagle, zaczynam o niej czytać, rozmawiać z dostawcami i szczęka opada mi coraz niżej. 

Okazuje się bowiem, że nasza rukiew wodna jest jednym z tak zwanych superfoods i znajduje się na szczycie listy najzdrowszych warzyw i owoców według CDC. Nie żebym przejmował się rankingami amerykańskich agencji rządowych, ale pierwsze miejsce to nie byle co. Ranking bazuje na liście 17 składników odżywczych (np. potas, wapń, żelazo, tiamina, witaminy), które znajdują się w warzywach i owocach. Warzywa zawierające większe ilości tych składników znajdują się wyżej. Zainteresowanych zachęcam do przeczytania KLIK


Właściwości rukwi są znane od starożytności. Była doceniana przez Greków, Rzymian, i Persów. Zalecał ją swoim pacjentom Hipokrates.Na nowo odkryta w czasach wiktoriańskich służyła za fastfood. Ostatnio przebiła się występując jako główny składnik jednej z potraw na ślubie księcia Williama z księżną Cate. 



Zacznijmy jednak od smaku:
  • Liście są lekko ostre, choć zarazem bardzo orzeźwiające. Można wyczuć lekką nutkę słodkości. 
  • Łodygi mają mniej intensywny smak, są chrupiące i soczyste. 
  • Kwiaty za to są najostrzejsze, lekko gorzkawe i mają fajną fakturę. Bardzo ładnie wyglądają w sałatkach. 

Właściwości zdrowotne:
  • Za sprawą dużej zawartości witamin C, B1, B6, K,E, żelaza, wapnia, manganu i cynku poprawia wygląd skóry i włosów. Zaleca się spożywanie ok 70 gram rukwi dziennie aby już po miesiącu zauważyć spłycenie zmarszczek, zawężenie porów i znikanie przebarwień. Ponoć ma to pokrycie w badaniach, w których kobiety po 8 tygodniach jedzenia małych dawek rukwi wodnej, zaobserwowały zmniejszenie zmarszczek o 40% i poprawienie sprężystości skóry.
  • Beta karoten i witamina A i izotiocyjaniany mają silne działanie antynowotworowe. Hamują namnażanie się komórek rakowych i zmniejszają ryzyko nawrotu choroby. Ponadto luteina i zeaksantyna usuwa z naszych ciał wolne rodniki.
  • Ponieważ rukiew wodna zawiera wszystkie najważniejsze dla naszego zdrowia witaminy zaleca się ją osobom z awitaminozą.
  • Obniża ciśnienie krwi, a to za sprawą dużej zawartości wapnia, potasu i magnezu.
  • Poprawia samopoczucie, zmniejsza napięcie nerwowe
  • Dzięki dużej dawce witaminy K, rukiew wodna wzmacnia nasz kościec.


Rukiew wodna w kuchni:
  • Genialnie sprawdza się w sałatkach. Należy jednak pamiętać, że rukiew ma wyrazisty smak przez co dobrze odnajdzie się w towarzystwie bardziej neutralnych warzyw. 
  • Świetnie zadziała w kremach warzywnych.
  • Lubicie smoothies i zielone koktajle? Dodajcie do nich kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt :) listków, dzięki którym koktajl zyska pazur.
  • Ale przede wszystkim jedzmy ją NA SUROWO. Do kanapek, białych twarogów, z pomidorami. 
Nasz superfood nie jest jednak powszechnie dostępny. Próżno go szukać w większości sklepów i na zwykłych placach targowych. Jeżeli mielibyście jednak ochotę to zaglądnijcie do naszego sklepu - kliknij TUTAJ

wtorek, 31 maja 2016

Zakupy na targu? Na co zwracać uwagę.

Często z braku czasu, z wygody, bądź po prostu z przyzwyczajenia robimy zakupy "kompleksowo". Idziemy do jednego sklepu gdzie wrzucamy do koszyka wszystko, co jest nam potrzebne do przeżycia w danym tygodniu. Często bierzemy ten sam zestaw rzeczy i nie szukamy tego co w danym sezonie najlepsze, skazując się tym samym na swoistą powtarzalność i monotonię - przynajmniej w kuchni. Dobrym sposobem na przełamanie takiego nawyku będzie wybranie się na lokalny plac targowy i spróbowanie czegoś nowego. Nie zamierzam w tym poście zachęcać do lokalnych zakupów (o tym będą inne wpisy), lecz chciałbym zwrócić uwagę na kilka sztuczek jakie stosują sprzedawcy oraz wymienić kilka rzeczy na jakie powinniśmy uważać kupując na placach targowych. Do dzieła!


Pochodzenie
Sprzedający powinien wiedzieć skąd pochodzą oferowane przez niego towary. Najlepiej jeżeli na targu sprzedaje sam rolnik – wtedy możemy dopytać się o rodzaje nawozów, oprysków, które stosuje, dowiedzieć się jakie gatunki i odmiany posiada i z jak daleka dowozi swoje plony na targ. Sytuacja taka zdarza się jednak rzadko i  w większości przypadków jesteśmy skazani na pośredników. Jeżeli nie są w stanie podać miejsca pochodzenia np. oferowanych warzyw, możemy z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że kupują je w hurtowniach lub „hurtowych placach targowych) (w Krakowie są to Rybitwy). Tego typu towary pochodzą często z podobnych źródeł co te z supermarketów, a więc nie możemy od nich oczekiwać ani zbytniej świeżości (często przyjeżdżają z odległych krajów), ani tego, że będą zdrowe (przy ich uprawie najczęściej korzysta się z szkodliwych dla zdrowia nawozów sztucznych), ani tego, że pochodzą z lokalnych źródeł.

Wybór
Wchodzimy na plac i co widzimy? Dziesiątki stoisk, pełne kolorów, zapachów, jedne z większym asortymentem inne bardziej „specjalistyczne”. Które wybrać? Osobiście szukam stoisk, które mają raczej mniejszy, za to sezonowy wybór. Po pierwsze jeżeli ktoś oferuje zarówno nowalijki jak i cytrusy to możemy mieć pewność, że nie pochodzą one z jednego gospodarstwa, a tym samym, że sprzedawca nie może w pełni ręczyć za jakość tego co sprzedaje (choć i tu zdarzają się wyjątki).
Po drugie jeżeli ktoś oferuje na swoim stoisku np. 2 rodzaje czosnku (polski i chiński) lub jajka zarówno z chowu klatkowego jak i ekologicznego to możemy podejrzewać, że przedkłada ilość oferowanego asortymentu nad jego jakość.

Sezonowość
Dlaczego wybieramy się na plac targowy? Żeby dostać jak najświeższe, lokalne produkty! Szukajmy tego co sezonowe, co rośnie w danym momencie. Nie szukajmy na placach pomidorów w zimie bo ich jakość będzie taka sama jak w dyskontach. Zamiast tego w zimie kupujmy kiszonki i przetwory, które dostaniemy na targach, często bezpośrednio od osoby je wytwarzającej.


Próbujmy!
Będąc na placu możemy wszystkiego spróbować. Sprzedający często częstują nas swoimi towarami dzięki czemu mamy okazję poczuć różnicę w smaku między różnymi odmianami roślin, a także określić swoje preferencje. Z czasem zobaczymy jak bardzo rozrosła się nasza wiedza kulinarna. Będziemy w stanie z głowy dobierać lepsze składniki do naszych potraw, a także eksperymentować w kuchni z lepszym skutkiem. Kształtujmy swój smak!

Ważna jest godzina
Ponieważ targi działają od wczesnych godzin porannych, warto wybrać się na nie jak najwcześniej. Mamy wtedy pewność, że kupowane towary nie przeleżały całego dnia na stoisku, że nie straciły jędrności, koloru, wartości odżywczych. Zresztą, to co najlepsze znika najszybciej i dla tego próżno szukać na popołudniowym targu np. młodych szparagów.

Budowanie relacji
Chodząc na targi regularnie poznamy wielu sprzedawców i będziemy mieć coraz większe zaufanie zarówno do nich jak i do oferowanych przez nich produktów. Budujmy z nimi relacje, a zakupy staną się przyjemniejsze. Wypad na targ będzie miał po części walory spotkania towarzyskiego.

Czystość?
Oczywiście unikajmy stoisk, gdzie widzimy panujący bałagan, sprzedawców nie przestrzegających zasad BHP, brudnych półek czy stoisk. Ale nie popadajmy w obłęd. Ziemia na warzywach bulwiastych, czy na liściach sałat nie jest niczym złym. Może nam wręcz mówić, że warzywo nie było myte po wyciągnięciu z ziemi i, że przyjechało na targ prosto z pola – a tego przecież szukamy.